środa, 22 października 2014

Wegetarianizm

Cześć Kochani!
Po tak długiej przerwie - witam ponownie :) Nareszcie na 3 roku studiów zaczyna robić się ciekawie. Mam zajęcia, które mogą Was też zainteresować a przede wszystkim - nareszcie jest to coś w tematyce tego bloga. Wcześniej ciężko było pisać posty o czymś bardziej naukowym niż tylko "Cześć. Odchudzania dzień drugi. Dalej nic nie jadłam, chodźmy biegać" jeżeli moje studia opierały się w 80% na chemii (chemii ogólnej, organicznej, żywności, biochemii itd..) a 20% na procesach produkcji. O czym miałam pisać? O denaturacji białek? Szlaku pentozofosforanowym? Czy może o kleikowaniu skrobi i antocyjanach? To z pewnością nie było coś co mnie interesowało a co dopiero Was. Nie obiecuję, że teraz będę pisać co tydzień, ale z pewnością będzie to częściej.

Aby zmusić Was do większej aktywności, na pierwszy rzut pójdzie - myślę - dość kontrowersyjny temat - WEGETARIANIZM.

Dla tych którzy nie wiedzą (wątpię, że tacy się tu znajdą ale..) wegetarianizm, jest to odrzucenie jednego produktu (mięso) a czasem dodatkowo też grupy produktów, ze względu na swoje przekonania. Myślę, że nie można wszystkich wrzucać do jednego worka i zakładać, że nie jedzą mięsa ponieważ "to kiedyś żyło". Powodów dla których ludzie decydują się na ten krok jest naprawdę dużo: etyka, zdrowie, religia, estetyka, kosmetyka a nawet ekologia czy filozofia.

Wegetarianizm możemy podzielić na dwie formy:
- Radykalne:
  • weganizm - tylko pokarm roślinny
  • witarianizm - tylko surowe owoce i warzywa ( wyklucza produkty wysoko przetworzone a także obróbkę termiczną powyżej 40'C )
  • frutarianizm - tylko owoce
- Łagodne:
  • laktowegetarianizm - pokarm roślinny + mleko i jego przetwory
  • owowegetarianizm - pokarm roślinny + jaja
  • laktoowowegetarianizm - pokarm roślinny + mleko i jego przetwory + jaja
  • ichtiwegetarianizm - pokarm roślinny + ryby
  • semiwegetarianizm - pokarm roślinny + nabiał + ryby + drób 



Ok, tyle tytułem wstępu. Pewnie zastanawiacie się "blablabla o co tej babie chodziło? co w tym kontrowersyjnego?" a no. Chciałabym obalić mit w który pewnie wierzy większość z Was, a do niedawna nawet i ja wierzyłam.
Wegetarianizm nie jest niezdrowy! Ba, myślę że wegetarianie żywią się zdrowiej od 70% z Was. Wcale nie trzeba jeść mięsa, żeby dostarczyć wszystkich składników odżywczych. Białko, to główny argument wszystkich Mam, które dowiadują się że ich dziecko mówi o wegetarianizmie. Duże ilości białka są w roślinach strączkowych, które powinien jeść każdy z nas, jednak sięgamy po nie bardzo rzadko. Jakie to rośliny konkretniej? Soja, soczewica, ciecierzyca - to tylko brzmi tak strasznie. Jeśli ktoś Wam powie, ze takie potrawy są niesmaczne, to znaczy tylko że zjadł/zrobił je w ten niesmaczny sposób. To od nas zależy jak przyprawimy potrawę, jak ją podamy i z czym zestawimy. W ramach ćwiczeń, byłam przez 2 dni na diecie owowegetariańskiej. Zrobiłam sobie soczewicę w sosie pomidorowym, z pieczarkami itp. a na drugi dzień kotlety sojowe. Możecie wierzyć lub nie, to naprawdę było smaczne. Jeśli soczewica zasmakowała mojemu Chłopakowi (mięsożerca 300%) a dla mnie kotlety sojowe smakowały jak prawdziwe schabowe - to wiedz, że coś się dzieje.
Ale wróćmy do tematu. Jeśli ktoś podchodzi na poważnie do tej diety, musi mieć ogromną wiedzę i wciąż ją zgłębiać. Niewłaściwa dieta może być przyczyną wielu poważnych chorób i schorzeń, jak np krzywica, osteomalacja, anemia a także niedorozwój fizyczny i umysłowy. Jednak odpowiednio zbilansowana może zmniejszyć zagrożenie otyłości, nadciśnienia tętniczego a także cukrzycy insulinoniezależnej czy kamicy nerkowej. Najważniejsze jest to, by podejść do tego odpowiedzialnie: dużo czytać na ten temat, można udać się do dietetyka jak również systematycznie robić badania.
W niektórych typach wegetarianizmu (np weganizm) nie obędzie się bez suplementacji chociażby wit. D i B12, ale nie oszukujmy się: kto w tych czasach nie potrzebuje suplementacji jakiegokolwiek składnika? Ja kocham mięso a jednak (jak wiecie lub nie) ciągle borykam się z problemem anemii przez co łykam żelazo.

Teraz dochodzę do najbardziej kontrowersyjnej części:
Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne (ADA)* określiło swoje stanowisko w tej kwestii, które nam mówi, że wegetarianizm może być zdrowy na KAŻDYM etapie naszego życia, włącznie z okresem ciąży, karmienia czy w przypadku dzieci i sportowców.
Ojj już widzę Wasze wzburzenie. Tak, nawet w czasie ciąży możliwe jest stosowanie tej diety. Wprawdzie zbilansowanie jej byłoby bardzo trudne, nie obyłoby się bez pomocy dobrego dietetyka, jednak jest to możliwe. Tak samo w przypadku dzieci - lepiej być pod stałą opieką dietetyka niż układać jadłospis dziecku samemu, ponieważ ewentualne deficyty jakiegoś składnika w tym okresie mogą rzutować na całe życie - jednak jeśli ktoś chce tak wychować swoje dziecko, ma do tego pełne prawo, nie ma przeciwwskazań.

Podsumowując:
Ja osobiście nie mam stanowiska w kwestii tego, czy dobrze być na takiej diecie czy nie. Rozumiem jednak, że wiele osób ma swoje powody dla których zdecydowało się na ten krok i szanuję to. Trzeba liczyć się z tym, że wegetarianizm jest bardzo wymagającą dietą a także nie należy do najtańszych, jednak jeśli komuś zależy, to czemu nie? Najważniejsze jest poważne podejście do sprawy a nie stwierdzenie że od dziś nie jem mięsa i na każdy posiłek będę jadł/a sałatki - no tak się nie da. Wiadomo, że wegetarianizm ma wiele zalet jak i wad, przy wielu chorobach zagrożenie się zmniejszy jednak przy innych zwiększy - także przyłóżmy się do układania jadłospisu i przygotujmy na to, że będzie nas to sporo kosztowało czasu i energii. Pamiętajmy także, że niewłaściwa dieta może być przyczyną problemów niezależnie od tego czy jemy mięso czy też nie.
A jeśli chodzi o wszystkie badania, które czytaliśmy - przy jednych może wyjść że wegetarianizm jest zdrowszy przy innych że mniej, porównujmy je. Nie zajmujmy stanowiska tylko po zobaczeniu jednego reportażu czy przeczytaniu artykułu w internecie - skąd wiemy że napisał go ktoś obiektywny? Poza tym, myślę że takie badania powinny być oparte na dużej ilości osób, które są wegetarianami od początku swojego życia a nie od 5-10lat. To nie jest obiektywne, skoro w okresie wzrostu i rozwoju ktoś jadł mięso a przestał kiedy jego zapotrzebowanie na wiele składników się zmniejszyło.
Zostawiam Was z tym, piszcie co sądzicie i czy w jakiś sposób pozwoliłam Wam spojrzeć na ten temat z innej perspektywy.

Pozdrawiam wszystkich wegetarian! :)






czwartek, 1 maja 2014

Kaloryczność alkoholu

Chciałam Was bardzo przeprosić, że nowe wpisy są tu tak rzadko, ale uwierzcie że UP zabiera mi cały wolny czas :(

Korzystając z bardzo aktualnego tematu: MAJÓWKI, dzisiaj będzie o kaloryczności alkoholu.



Bardzo często spotykałam się ze stwierdzeniem "alkohol nie ma kalorii, najgorsze jest to co jesz do niego" - czyli tzw. zagryzka. Otóż nie. 1g alkoholu etylowego ma 7 kcal. Darując Wam obliczenia, wychodzi na to, że 0,5l butelka wódki (w którym tego alkoholu etylowego jest 40%) ma aż 1400 kcal ! Jeśli doliczyć do tego to co spożywamy, czyli jakieś potrawy z grilla lub smażone - często preferowane na imprezach, nie chcę myśleć o tym ile jednego dnia pochłoniemy kcal. Kiedyś liczyłam ile musiałabym wypić wódki żeby pokryć swoje dzienne zapotrzebowanie energetyczne = 1l. Ok, wiadomo że nie przeżyłabym ilości 1 l wódki, ale fakt faktem, myślę że niejednen facet na weselu taki litr wypije. Także podczas diety pamiętajmy, że jak bardzo byśmy chcieli myśleć że alkohol takich kcal nie ma, to przykro mi, ma ich naprawdę dużo. Porównując, węglowodany* których tak strasznie się wystrzegamy mają 9kcal/1g, alkohol etylowy 7, to nie jest duża różnica.

A teraz taka ciekawostka, żeby ten post nie był taki smutny dla większości społeczeństwa :D

Wbrew naszej intuicji, alkohol niskoprocentowy wchłania się dużo szybciej niż wysokoprocentowy. Przy wchłanianiu pomaga również kwas węglowy, czyli bąbelki. Wniosek? Piwem czy szampanem upijemy się dużo szybciej niż wódką! :)


Wszystkim życzę udanej majówki! :)

* EDIT: tak, oczywiście się pomyliłam! Nie chodziło mi o węglowodany tylko tłuszcze ;d <facepalm>

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Krwiodawstwo

Dzisiaj troszkę z innej beczki.



Zapewne każdy z Was widział kiedyś wielki czerwony autobus w którym można oddać krew. Ilu z Was zastanowiło się czy do niego wejść? Czy pomóc? Spotkałam się z bardzo wieloma zupełnie odmiennymi opiniami na temat oddawania krwi. Ja jednak jestem zdania, że trzeba pomagać. Jeśli ryzyko zakażenia jakąś chorobą byłoby naprawdę duże podczas oddawania krwi, to wierzycie że takie akcje jak Wampiriada byłyby możliwe? Przecież to jeżdżący autobus lub sprzęt rozkładany w korytarzu na uczelni - a jednak od wielu lat cieszy się to ogromną popularnością. Także ryzyko jest chyba jedynie w naszych przekonaniach i ogólnych opiniach na ten temat. Krew jest potrzebna i z tym już nie ma co dyskutować. Jest i zawsze będzie. Także nie czekajmy aż coś złego przydarzy się nam czy naszym bliskim, pomagajmy tak o, z dobrego serca :)

Dziś rano z uśmiechem na twarzy i przekonaniem że uratuję całą ludzkość poszłam pierwszy raz oddać krew. Niestety odpadłam już przy pierwszym badaniu, kiedy to okazało się że mój poziom hemoglobiny wynosi 11,8 = lekka anemia. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak jest mi przykro że nie mogłam pomóc. Nie spodziewałam się, że tak to odbiorę. Naprawdę jest mi przykro! Także na 3 miesiące mam szlaban na oddawanie krwi, nie uratuję ludzkości, ale wy możecie to zrobić! Także dowody w dłoń i ruszajcie do najbliższego Centrum Krwiodawstwa ;)